„Facet na Święta”…Tym razem to nie tytuł filmu, a rozłożenie na czynniki pierwsze męskich emocji w okolicach świąt.
Większość mężczyzn, w momencie gdy przestają być dziećmi, a stają się głową rodziny, na święta Bożego Narodzenia najchętniej wyjechałaby na platformę wiertniczą. Praca tam bowiem wydaje się być pestką w porównaniu z wyzwaniami, czekającymi na nich w okolicach Wigilii.
Teraz męska tożsamość jest trochę w punkcie kryzysowym. Wychowywani przez rodziców na rycerzy, silnych, wojujących, wychodzących na polowanie….stając się mężami i ojcami, w Święta wchodzą w rolę podkuchennych, sprzątaczy i opiekunów do dzieci.
Jedyne polowanie na jakie mogą się wybrać to zdobycie choinki , przy czym dla nich choinka jak choinka… wchodzisz, wybierasz największą i wychodzisz. A tymczasem ta za mała, ta nierówna, a tamta kłuje. I tak mija pół dnia…
Kolejne wyzwanie to zakupy. Tutaj włącza się Scrooge. Mężczyzna zaczyna liczyć: prezenty dla każdego – „przecież i tak będą nietrafione” myśli. Jedzenia tyle, że stół się ugina – „a potem i tak połowę wyrzucimy, bo kto jest w stanie do Sylwestra jeść karpia i rybę po grecku”. Dwa dni świętowania, a dziura w budżecie, odczuwalna aż do wielkanocy.
Mężczyzna nie ma wyboru. Musi zniknąć. W pewnym momencie orientujesz się ( żono, partnerko…) że go nie ma. Rozważasz: Zakupy – nie! Plac zabaw – Nie! Bo wszystkie dzieci w domu. Szukasz i znajdujesz… w toalecie od godziny czyta książkę, w gabinecie wspiera Wiedźmina w jego kolejnej misji.
Pamiętaj… to nie książka, to nie gra… to jaskinia!
Spróbuję to wytłumaczyć.
Obecnie w społeczeństwie staramy się jak najlepiej udawać, że historyczna toksyczna męskość już nie istnieje. Zachęcamy mężczyzn do rozmowy o swoich uczuciach, oczekujemy wręcz by mówili o własnych słabościach. W mediach społecznościowych, kampaniach reklamowych oglądamy wzruszonych mężczyzn, którzy nie wstydzą się swoich łez. Mówimy: „Trzeba jaj ( przepraszam za kolokwializm), aby skorzystać ze wsparcia psychologa.” Z drugiej zaś strony wzdychamy do twardzieli typu James Bond, Wiedźmin czy … z mojego pokolenia… Bruce Willis.
Bywamy hipokrytkami. Z jednej strony oczekujemy siły, męskiego ramienia, rycerza i obrońcy, a z drugiej, oczekujemy, że nasz partner się otworzy, porozmawia z nami o tym co czuje i z czym sobie nie radzi. Automatycznie mężczyźni też tego od siebie oczekują. Jajko niespodzianka. Dwa w jednym.
Jak mężczyzna radzi sobie z tym stresem? Zamykanie się w garażu i majsterkowanie w samotności to sposób na odreagowanie, a nie uciekanie od obowiązków, czy przejaw braku miłości do swojej kobiety.
Kobiety, pamiętajmy. My stres przegadujemy. Dla nas mówienie o emocjach jest zmniejszeniem ich ciężaru. Mężczyzna stres przeczekuje, zamykając się w ,,jaskini” i skupiając myśli na wszystkim innym tylko nie na źródle problemu.
Spójrzmy na historię Grincha czy Scrooga. Wściekły i niezrozumiany Grinch ma wspomnienia bólu i wstydu z dzieciństwa, które podsycają jego nienawiść do świąt. Podobne przeżycia ma Scrooge. Patrząc w przeszłość na doświadczenia z dzieciństwa obu postaci, widzimy, że Grinch miał traumatyczne dzieciństwo wypełnione doświadczeniami, w których zaserwowano mu dawkę wstydu w postaci sztywnej tradycyjnej męskości. Represyjna tradycyjna ideologia męskości, odzwierciedla represyjny i wąski opis męskości definiowanej przez przemoc, płeć, status i agresję. Jest to działanie polegające na zawstydzaniu mężczyzn i chłopców za emocjonalność czy bezbronność. Dorastając, chłopcy mogą słyszeć kilka zwrotów, takich jak „mężczyźni nie płaczą”; ,,nie bądź baba” itp. Tak kreujemy sposoby na postrzeganie męskości. Tak wielu mężczyzn i chłopców zwraca się w kierunku izolacji i wycofania jako sposobu radzenia sobie z lękiem, strachem i odrzuceniem. Reakcja Grincha w filmie jest w rzeczywistości całkiem realistycznym zachowaniem „kodu chłopca”.
Mężczyzna, mając złe doświadczenia, duszą swoje uczucia zranienia, gniewu i goryczy i nie pozwalając sobie na odczuwanie niczego innego. Pierwotne emocje, bolesne, ale nieakceptowane społecznie, jak smutek, odrzucenie, bezradność, izolacja i strach, mężczyźni przykrywają gniewem, frustracją, irytacją, czy nawet szaleństwem.
Te historie przypominają nam, że w okresie świątecznym nie chodzi o prezenty i zdobywanie rzeczy, ale o troskę o siebie nawzajem, kochającą rodzinę i przyjaciół, z którymi jesteśmy. A jeśli zdarzy ci się mieć „Grincha” lub Scrooga wśród swoich bliskich w okresie świątecznym, pamiętaj, że jego przejawy gniewu lub frustracji najprawdopodobniej maskują głębsze, trudniejsze do okazania uczucia bólu czy smutku. Jak sobie radzić z tym w święta? Bądźmy empatyczne, dajmy mu czas i pozwólmy milczeć. Przydzielając mu zadania, przyjmijmy jej efekty takimi jakimi są. Niech pastują podłogę, kroją marchewkę. Pochwalmy i podziękujmy. Wyślijmy go do ,,jaskini”, niech ubierze choinkę, rąbie drwa… niech zajmie się karpiem. A przy Wigilijnym stole złapmy swojego mężczyznę za rękę i powiedzmy ,,Dziękuję, że jesteś!”. Tak niewiele, a jednocześnie tak wiele.
Wesołych świąt!